background cover of music playing
8' Bars - Frosti

8' Bars

Frosti

00:00

08:41

Similar recommendations

Lyric

ZOO

Chcę pomóc ziomkom wyjść z ulicy

Ale sam muszę się najpierw z niej ulotnić w porę

Frosti trappin' on the traphouse

Trappin' on the corner

Nastroje są przebojowe

Dlatego się zbroimy, a konkurencja sra w zbroję

To Warszawa dziwko, państwo w państwie i bijące serce Polski

Biję potem skopie, jak będziecie piszczeli lowkick, joł

Jim Stark flow, buntownik bez powodu

Jak się nie buntować w kraju w którym sądzą bez dowodów

"ONE FOOT OUT", jestem gotów na hajs

Nikt w poldonie jak ZOO, nikt w poldonie jak ja

Zapnij pasy dociskam p-word, ty, po chuj ci ban

Jestem świadkiem, jak buduję blok, więc zakładaj kask

Albert Trapstein, to jest oldschool

Nowa szkoła Oppenheimer zrzucam bombę co zniszczy wszystko, co do tej pory znałeś

Nie mam prawka, a zawsze było z opp's jechane

Wiedzą, że przyjadę i dojadę ich, mówią mi poniedziałek

Joł, jestem Twoją kokainą, bo na samą myśl o mnie już ciśnie Cię na dwóję

Frosti jak wino, im starszy tym droższy, wychodzę z piwnic, szykuj grubą sumę

Ale bez ściemy, czas bym schodził ze sceny, miałem nazwać mixtape "ONE FOOT OUT", ale sam nie wiem już gdzie chcę być

Czy to robić i mieć kredyt?

Czy to jebnąć jak Eis kiedyś?

Bo dla mnie rap to tylko Choppa jak NLE

Miał być benefit, a prędzej jebnę benefis

Zawszę będę raperem, nawet jeśli już nie nagram nic

Nie widzę światła w tunelu, tak jak na okładce Dondy

Czekaj oddech, joł

Twoja ekipa, to ekipa, no bo nie ma jej bez Tromby

Twoja ekipa jest ekipą, ale jak się kręcą lody

Mieliście jechać windą, ale się zaczęły schody

Ty nie dojdziesz do celu, jeżeli nie przejdziesz drogi

Zjadłem zęby na relacjach i lecę na bonding

Wychowała mnie ulica, urodziłem się w mosh pit

Nie składałem LEGO, a miałem na bazie klocki, jak nadepniesz to bez krzyku, tylko leć uszczelnić worki

W Imię Ojca, Syna, chuj tam my się nie żegnamy

Ten towar jest przejebany, a was przejebany

My się znamy na robocie, ale się nie znamy

Te lamusy chcą być jak my, oj nie chcieliby być nami

Keep in head up, kiedy życie wystawia na próbę

Przyjaciel wroga to wróg, więc chowaj kurwo witę

Jestem winien Ci mamusiu, to żebyś poczuła dumę

I w końcu miała spokój, a nie przez Kubusia zrycie

Same pojebane akcje, ja normalnie żyć nie umiem

Znowu wpadam w dół, Ty wierzysz że się dźwignę, by rapować - trapowałem

Ale dzisiaj to rzucę, stoję na rozstaju dróg i pierwszy raz wiem dokąd idę

Moi bracia zakładają domy i zaczynają się żenić

A ja żeby więcej zarobić, muszę to przeżenić, joł

Poświęciłem wszystko, żeby widzieć was ze sceny i se stoję na niej teraz i pytam: "być albo nie być?"

Parę osobom nie chcę odpisywać ani do nich dzwonić

Wiem kto wyciągał rękę, kiedy nie stawałem z łóżka i choć mam gdzie spać

Wciąż szukam do domu drogi

To miał być mixtape "ONE FOOT OUT", ale chyba obie out to już mam

Joł, ZOO, czuję się jak nowonarodzony

Coś się kończy, a coś się zaczyna

Baby Frosti, przychodzę zamieszać, let's go viral

Nasza droga była ciężka i kilku sprawdziła

Wytrzymała przyjaźń, bo zwyczajnie jest prawdziwa, joł

ZOO, ZOO to rodzina nie wytwórnia

Nie zarabiam na braciszku, ale zarabiam z braciszkiem

Mordo, to nie firma tylko spółka

A z kurestwem i upadkiem zasad oczywiście ciśnie

Nie odbierzesz mi, za mną już tyle lat

Czekamy na ziomali, którzy świat widzą zza krat

Betonowe lasy mokną, wieję wschodni wiatr

Blok się nie doczekał fali, to ją zrobił sam

W końcu mogę mieć szesnaście lat, trzy B

Benjamin, Borixon, Button - zaczynam czuć że żyję

Leci "Źródło" Bałagana, numer cztery — nic na siłę

Bo nie zrobię z siebie studenciaka, jak z Kubana fryzjer

Dziecko nie wysyłaj dema, wrzuć je w sieć

Korpo twarze, nie mają pojęcia co jest pięć

Nikt Ci nie da nic za darmo, tak jak moje Młode Wilki

Ciągle outstide trappin', więc jem kurwy robię sobie piknik

Tu nienawiść do policji

Miłość dla braci, dla kurew pogarda — więc mi nie mów o empatii

Ciągle ride with my boys, nie zahamują na chwilę

Dali serce na tacy, by wbić w plecy sztylet

Miasto 24h, wczoraj dołek dziś na szczycie

Polski karnawał trwa, to jest Warszawy życie

Kiedyś wkurwione dzieciaki, bez planu robiły misję

A dziś, palenie, picie, dymanie przy dobrym bicie

Dam ogień Warszawie, płomień mordo dawno zgasł

Nie porównuj nas do tamtych, bo to wstyd dla nas

Jak wypuszczam preorder, to wiedz mordo że to znak

Jaki? Że Onarowi kończy się hajs?

Zawsze robiłem chamskie rzeczy, tera robię płytę roku

Robiłem dupy ze śmieci, robiłem ze szklanych domów

Jedliśmy dobry towar, potem robiły problemy, ale nie ma ich już obok, jak na scenie Weny

Hejt me more, ja na to wyjebane mam

Ciekawe jaki byś był, wychowując się jak ja

Ja mówię prawdę, pierdolę konsekwencję, bo to nie charakterne żeby dupsko robić w gęby

Ich preordery mam pod drzwiami, jak chujowy katering

Nie chcę tego jeść, więc nie wysyłajcie nic

Polskiej scenie brak polotu, lecę za granicę

Żeby przedrzeć, on mi wrócić z wynikiem

Tera my rozdajemy karty mamy ZOO, ZOO in real life

Słodziakowy vibe, ostre koty mielą hajs

Narkotyki i wyjebki to jest miasto WWA

Nie chcesz poznać tego świata, bo to jest prawdziwy trap

Jebać Polski Def Jam i Prosto Label, rucham te ugody co miały mi zamknąć gębę

To życie ulicy, a nie od dziewiątej do piątej

A wy w tych ładnych biurach, dalej przepłacajcie za mąkę (heh)

Jestem dzieckiem Warszawy, wrzucam ją na mapę świata

I'm a trapper, a nie capa, gdzie prawie każdy atrapa, lepię bata

Puszczam wszystko z dymem i patrzę na proces spalania

Czas na grubą trasę tak jak młody Frosti na freestylach

Pokażę co w trawie piszczy, u nas pięciu stronach świata

Fast money, fast life, kocham to, chociaż jest ciężko

Road to Rockstar, albo road to zawał przed trzydziestką

Dostawałem bany, ale ty byłeś jebany

Działam po swojemu i rucham te wasze dramy

Pluli w moją stronę, stoją opluci jak lamy

Jesteś dobry chłopak, albo pizda jak? Bez reklamy

Ciągle chodzi mi po głowie, jak zrobić legalne money

Wystarczy trochę pokory, daję słowo, że wygramy

Z nami, ty jesteś wróg lub jesteś z nami

Od małego mówią mi, że jestem zjebany, młody Frościak

Uhhh

Shotout'y dla Pana Józefowicza, i Stokłosy, że mogłem wykorzystać ten sampel

Chciałem zaprosić moich braci, mieliśmy to robić w Anglii, robimy to w Polsce

ZOO i tera wszyscy razem

Wybudujemy wieże, wierzę, wierzę, wierzę (okej, okej)

Spełnionych marzeń (ZOO, ZOO)

Napiszemy wzór (okej)

Ludzie piszą w komentarzach, że wolą kiedy jest agresja

Ja nie po to jaram dziesiątego lolka, dziś

Frosti gapi się śmieszna gierka, jak wjeżdza poza ZOO nie ma nic

Wrzuciłem sztukę na testa, teraz nie nadążam by dostarczać temat im

Z ziemi Polskiej na cały świat, patrz co dzieje się, a mi nie wierzył nikt

Dałem nadzieję chłopakom, że siła w rodzinie OTF, Till the End, ZOO

Patrzę ci w oczka kurewko i widzę że w UFC grasz z parterem, joł

Polscy raperzy, mieli oczy w dupie, a czujny bo szpont everyday

Przyjechał w bluzie z kapturem, odebrał student, a z Ubera wyszedł bej

Dam perspektywę dzieciakom, której by nie mieli nawet z profesurą

Nigdy nie byłem pazerny, z tymi których kocham się dzielimy sumą

Szponty umią, umią w tę grę

Suczko, suczko — don't play my game

Robimy mucho, mucho, dinnero, me amo mucho mis animales

ZOO, nigdy nie bałem się pracy, kiedyś się bałem wyjść z domu

A teraz wychodzę z podziemia, z ulicy i za miedzę zabieram braci

Jedna szkita na zewnątrz, tym co próbowali mnie wysterować na miny dzisiaj miny zżedną

Spółka ZOO Bang Bros

Czas te scenę wyruchać na ostro, w każdą dziurę nagrać video i zarobić hajs

To spełnienia marzeń z podwórek, z ulicy wlecę na pałace, pajace

Arriba Andale, Andale

Już nie zamulę z tematem, tu liczy się słowo nie papier

Nie wiem co słychać u ciebie w zespole, jestem szczery i to szczerze pierdolę

Twoja ekipa mugole, u nas jest magia, u was jest cyrk, koniec

Fajne nosicie te cyrkonie, fałsz biję i to w złym tonie

Bo w mym gronie, trzeba być koniem, my nicponie, wy nic w głowie

I know, I'm that guy who can blur the border, when I came recordować półbrak, bye bass, I broke my weed w mojej torbie

Bo jestem szpontem, joł

Warszawa nie Warszawka, spółka ZOO trapstars

HWDP it's All Cops Are Bastards, a szpont to hustla

My to są szponty, my to nie bandit, choć ulica to miejsce pracy

Żeby zarobić nie musimy ranić niektórych brudów nie wypierze Vanish, dlatego you need to vanish

I can from Eastern Block so, Pardon my English, pardon French, and Spanish, joł

Kurwy jebane pierdolą coś z tyłu, czemu? Bo jestem krok przed nimi, joł

Sprawdź badaj tabelę Warszawskie Koksy, jebać tych co nie wierzyli

Będę to śpiewał na Wembley wspominając jak śpiewałem to z SIRI

My name is Kubuś

My fam is ZOO, ZOO

My home is Warszawa City

Taco, tak się nawija kilkaset wersów one-take'iem

A kamizelkę, z krwią waszych ulubionych raperów wydajemy na aukcję dla naszego młodszego braciszka, który jest bardzo ciężko chory

Spółka ZOO, Warszawa, "ONE FOOT OUT" Mixtape, Bam!

(Wybudujemy wieże, wieże, wieże, wieże)

(Wybudujemy wieże, wieże, wieże, wieże)

- It's already the end -