background cover of music playing
Wielcy bandyci - WWO

Wielcy bandyci

WWO

00:00

04:34

Similar recommendations

Lyric

Impreza na domówce, wszyscy znają się od dziecka

Wiadomo, że nie wchodzi w rachubę akcja niemiecka

A jednak w towarzystwie była rura

Gospodarz łapie orient, że zginęła mu komóra

Kurwa, co to za chora akcja

Wszyscy szukają zguby po mieszkaniu, konsternacja

Racja, przecież nikt z nas nie okradłby kolegi

Dobra, niech dalej trwa libacja

Jeden z gości mówi, że za ostro się najebał

Chłopaki poszli odprowadzić go na trzepak

On jednak nalegał, że chce już wracać do domu

Jeden z drugim ziomuś postanowili mu pomóc

Godzina późna, ulica mrokiem zasnuta

Chłopaki odprowadzają pijaka z buta

Okolica piękna, to śródmiejska galeria

Kiedy już się żegnał, to wypadła mu bateria

Ojej-ja! Ups! To nie serial "Na Wspólnej"

Za zachowanie podłe karą kopy na mordę

Parszywą mordę gamonia z Noakowskiego

Czy to prawda, że okradłeś przyjaciela swego?

I co, nasrałeś do miski, z której jesz?

W ten sposób sam siebie przerżniesz jak ten leszcz

Co bez sumienia swego przyjaciela opierdolił

Przeszedł cię dreszcz, ja nie będę się tym głowił

Pomimo wyboi, okoliczności wyjątkowych

Są rzeczy, których się nie robi

Nie masz zasad, skurwielu

Ja nie przebywam wśród pojebów bez reguł

To z mojej strony, ty nad tym deliberuj

W położeniu ścieku, parteru, ścierwo bez charakteru. Komu?

A zaczęło się niewinnie, na jebaniu w swoim domu

Własnej dupie telefonu

W końcu swych przyjaciół, kurwo

Jeszcze śmiesz powiedzieć: ziomuś?

Patrzę w oczy, spluwam, odbijam, złość odczuwam

Brak kompromisu, zejdę ci z odcisku

Tylko wtedy, kiedy będziesz grał fair na boisku

Oni okradają dziewczyny, rodziny

Koleżków własnych zaproszeni na ich urodziny

Masz tu jazdy chore, przedstawione w rymach

O tym, jak fiucina chciał znajomych wydymać

Prawą rękę w stringach swej maniurki trzymał

A lewą jej z torebki zawijał hajs na przypał

Co byś se pomyślał na temat tych kondonów?

(Wielcy bandyci, złodzieje telefonów)

Jedyne co potrafisz, to wyczyścić klawisz

Sztuce, która chciała się zabawić

Z tobą i po wszystkim śpi

A teraz ty patrzysz na jej opaloną dupkę

Czeszesz jej szuflady, popijając jej rodziców wódkę

Ty to masz klasę, młody bóg, nocny klub

Zajebałeś znów dwie samary znajomych sztuk

Masz kasę już z portmonetek ich, cóż

I Nokię w różowe kwiatki, chuj

Masz na wódkę i na siatki

Kto załatwi? Dzwonisz z jej karty

O ile pre-paid, bo bilingi to nie żarty

Jesteś szczurem w tej hierarchii

W której chciałbyś być królem

Ja nie chcę cię ośmieszać

Bywaj zdrów, szkoda słów

Jak widziałeś, że ktoś z twojej bandy słabnie

Nie podałeś mu dłoni, tylko rzucałeś na pożarcie

Odcinasz się, bojąc, że i tobie to zaszkodzi

Ja tylko widzę, nie jestem, kurwa, by cię sądzić

Lubię patrzeć ci głęboko w oczy

Kiedy wchodzisz gdzieś, gdzie jestem

Gdy przechodzisz lubię patrzeć się przez ciebie

Jakbyś był powietrzem

Dobrze, jeśli to tylko jest błąd młodości

Wiele szuj i hien, witam was w rzeczywistości

Uśmiechając się, wpierdalają cię do kości

Bez pardonu, ta sama rasa - szczurki bez honoru

Jak syczące pierdnięcie z niedziewiczej dupy

Pseudo bandyci wielcy, żywe trupy (elo)

To co, że nawijam do wszystkich brudnych kundli

Którzy na melanżach okradają swoich kumpli

Tylko szczekają, jacy to są charakterni

A gdy ziomek nie widzi, to szperają mu w kielni

Wierz mi, ludzi poznasz po czynach a nie po słowach

Jak ktoś sra do swego gniazda, to bomba atomowa

Prosto w ryj i kij w dupe

Trzeba odcinać od siebie kurwy zatrute

Traktować z butem lamusów bez litości

Jak w tej opowieści wyrwanej z zamętu

I bez happy endu na faktach opartej

Mówiącej jak zwykle prawdę

Oni okradają dziewczyny, rodziny

Koleżków własnych zaproszeni na ich urodziny

Masz tu jazdy chore, przedstawione w rymach

O tym, jak fiucina chciał znajomych wydymać

Prawą rękę w stringach swej maniurki trzymał

A lewą jej z torebki zawijał hajs na przypał

Co byś se pomyślał na temat tych kondonów?

(Wielcy bandyci, złodzieje telefonów)

- It's already the end -