background cover of music playing
Gdy zgaśnie słońce - Kali

Gdy zgaśnie słońce

Kali

00:00

05:00

Similar recommendations

Lyric

Gdy gaśnie słońce

Kali, Kali, ej, raz...

Pamiętam pierwszy raz kiedy zgasło dla mnie słońce

Jechałem kabaryną pierwszego lipca na monte

Po drodze te psy ciągle coś gadały do mnie

Ale ja ogłuchłem widząc to, co tracę w małym oknie

Piękny poranek, siódma rano, dzień zwyczajny

Ludzie idą do pracy, wszystko w ruchu jednostajnym

Jak Witkacy maluję w umyślę obraz

Nie zobaczę tego długo czeka z betonu krajobraz

Widzę wróblę pląsające na gałęzi

Intensywność, zieleń trawy, liście nie w kolorze miedzi

Zwolnione tempo, rzeczywistość płynie lekko

Pochłonięty przez getto nie widziałem tego żyjąc na krawędzi

Auto pędzi na kogutach

Nie ma we mnie ruchu jak w umarłym ciele trupa

Dłoń jedna z drugą skuta, rozluźniły się pięści

Godzę się z tym co będzie nie odczuwam agresji

W mojej piersi serce pulsuje wolno

Przestawia się na rytm miejsca gdzie czas płynie wolno

Chciałbym się pożegnać z kimś ale mi nie wolno

Po fakcie zrozumiałem znaczenie słowa wolność

Mijają chwilę wracają powoli zmysły

Niech ktoś mnie uszczypnie może to tylko mi się śni

Gdybym mógł, gdybym tylko cofnął czas

Gdybym mógł urodził bym się jeszcze raz, ziomeczku wierz mi

Jak na spowiedzi ostatni rozrachunek

Sumienie czyste łamię prawa wizerunek

Boże mój powiedz kiedyś mnie opuścił

Boże mój wiem że obrałem zły kierunek

Przekraczam bramy piekła i żegnam to co kocham

I chodź głowę mam do góry czuję się jak po psychotropach

Czuję mrok, czeka dom zabłąkanych dusz

Gdy szedłem tak nagle ktoś wykrzyczał z okna

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny

Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny

Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni

Pamiętam drugi raz kiedy słońce dla mnie zgasło

Ktoś ukochany mi na wieki miał wkrótce zasnąć

Chore ciało i złośliwe markery

Zapada wyrok, lekarz jest do bólu szczery

To nie prawda to musi być pomyłka

Trwa ciągła walka, toczy się lat dobrych kilka

Nie godzę się z tym, nie dociera to do mnie

Nie wierzę w to, że zostały jej tylko trzy tygodnie

Uciekam, biegnę jak by to miało coś zmienić

Pęd powietrza suszy łzy napływające z moich źrenic

Nie zatrzymuje się póki funkcjonują mięśnie

Po to by w końcu klęknąć osamotniony w mieście

Pytam Boga czemu znowu mnie opuścił

Pięści twarde jak kamienie, krzyk obudził by głuchych

Nienawidzę wszystkich, nie cierpię tego świata

Zamordował bym rękoma tego co ma nadejść kata

I widzę ją jakby nic się nie zmieniło

Uśmiech na jej twarzy ciągle daje mi miłość

Stare dłonie ciągle głaszczą mnie po głowie

Czuje się jak małe dziecko nie poradzę z tym sobie

Nienawidzę siebie za te wszystkie przykre chwilę

Za te wszystkie przykre słowa za to, że nie doceniłem

Ile znaczy dla niej, ile ona znaczy dla mnie?

Chciałbym cofnąć czas o więcej czasu błaganie

Nadchodzi moment ten, którego tak się bałem

Przy łóżku czeka śmierć ona pod białym prześcieradłem

Trzymam dłoń cenniejszą dla mnie niż diament

Wtedy jej obiecałem, przysięgam, daję słowo, amen

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz

Któregoś dnia wnuczek do ciebie powróci

Jej pamięć żyje we mnie nigdy jej nie zapomnę

Bo ona czeka na mnie, wiem śpiewa to dla mnie

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż że dobra jesteś godny

Przestań się bać weź do serca ognia z mej pochodni

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż że dobra jesteś godny

Przestań się bać weź do serca ognia z mej pochodni

Wiem, że ty też byłeś uwięziony w mroku

Twoje prywatne piekło bez nadziei na spokój

Bez nadziei na zmiany, bo los ci podciął skrzydła

Myślałeś że to koniec jak pojmane zwierze w sidłach

Klepsydra to twe dłonie, życie to piach

Gdy paraliżuję niemoc swoje plony zbiera strach

Nawet w snach nie ujrzałeś tak czarnego scenariusza

Gdy każdy dzień zabija cie powoli jak kusza

Gdy cierpi dusza, ciało nie chce jej wypuścić

Bo wie, że bez niej niema bytu jak ślimak bez muszli

To nie wyjście porzucić tą skorupę

Bo niczego nie naprawisz jeśli nagle padniesz trupem

Odnajdź w sobie siłę, popatrz tam przed siebie

Bo noc nie trwa wiecznie, słońce wyjdzie na niebie

Nie jesteś sam to pamiętaj ja też w to wierzę

Niosę dla ciebie światło napisałem to dla ciebie

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny

Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni

Gdy zgaśnie słońce nie czuj się osamotniony

Bo w mroku czekam ja niosę światło, bądź spokojny

W obliczu zła pokaż, że dobra jesteś godny

Przestań się bać, weź do serca ognia z mej pochodni

- It's already the end -